I była trudna rozmowa. To co podejrzewałam, a od pewnego czasu byłam pewna- okazało się prawdą.
Wiedziałam tylko, że chcę, żeby mi to powiedział.
Bez względu jaki ból to sprawia .
I usłyszałam.
Byłam przekonana, że w takiej sytuacji krzyczałabym, rzucała czymś... Ostatecznie zalała się łzami.
A tu...
Tak spokojna, cicha i opanowana...
Oswajałam się z tą myślą od dawna...od środy miałam pewność. Przez chwile zachwianą przez Jego zaprzeczenie .
I wiedziałam jedno. Że nie chcę końca... Ludzie błądzą, popełniają błędy.
Ważne jest to czy tego żałują.
Żałuje.
I znów wezmę jego dłoń i pójdziemy razem. Pewni uczuć.
Tamtego nie ma, nigdy nie było.
I już więcej do tego nie wrócę.