• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Kwiecień 2017
  • Luty 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Sierpień 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Kwiecień 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005

Archiwum styczeń 2010

< 1 2 >

Kot w pustym mieszkaniu.

Mam w sobie coś z kota.

Powitałam dziś K. po 2 tygodniowej nieobecności z obojętnym chłodem, stąpając pomalutku na  bardzo obrażonych łapkach*.

Fuknęłam z dwa razy, prychnęłam ze trzy.

I żadnych skoków, pisków na początek*.

Usiadłam w bezpiecznej odległości, mrożąc mu krew w żył rozognionym wzrokiem.

Z nadętą minką komunikując, że wszystko w porządku.

I włączając głośno Music to watch girls rzuciłam się na szyję obsypująć mnóstwem pocałunków.

 

Niestety K. miał tylko godzinkę przed próbą.  Ledwo wrócił a już praca. A z tego co patrzę to i koncert nieznośnie się przedłuża. Takie to życie z artystą.

 

(* W. Szymborska- Kot w pustym mieszkaniu)

24 stycznia 2010   Komentarze (2)

Niewiele ci mogę dać...

Wczoraj, pierwszy raz od ostatecznego rozstania rozmawiałam z P.

Niefortunnie wylądowaliśmy na tej  samej imprezie; jakieś 2 godziny skutecznie się wymijaliśmy.

A potem nadszedł moment spotkania twarzą w twarz.

Miałam te nieprzyjemne uczucie, że wszyscy wokół nas obserwują (tak, świetny ubaw i pożywka dla plotek), więc staraliśmy się przebrnąć przez to w miarę cywilizowany sposób.

Tak ciężko rozmawia się z kimś, kogo się kochało.

Tym ciężej im większą ma się świadomość, że rozstaliśmy się przez pomyłkę (tak- próbował ją potem naprawić, ale trochę za późno).

Chciałabym móc powiedzieć, że P. nie robi już na mnie żadnego wrażenia, ale niestety nie mogę. Nie zostało już może nic z takiego czysto fizycznego pożądania, ale gdy był bliżej czułam to ciepło na sercu. Nie miałam jednak ochoty go ani pocałować, ani dotykać...

Czasem pojawia się u mnie myśl, że w jakiś sposób mnie naznaczył. Nie potrafię o nim zapomnieć, ale nie chcę też z nim być.

***

Nie żałuję, że jestem z K.- to wspaniały mężczyzna, który daje mi tyle ciepła i miłości każdego dnia.

Przyznać się muszę, że nie zakładałam, że tak to się potoczy.

Czasem tylko martwi mnie, jak bardzo różnią się nasze światy. On żyje trochę "na świeczniku", a ja jestem zwyczajną kobietą z małego miasta, ze zwyczajnej rodziny. Jeszcze do niedawna, każde publiczne pojawienie się z K. kończyło się, że obserwowano mnie na każdym kroku (czasem nadal tak jest, choć większość osób z jego środowiska przyzwyczaiło się już do mnie).

Mam świadomość, że te różnice mogą kiedyś stanowić poważną rysę na naszym związku. Nie zwiedziłam tylu miejsc, nie znam się na sztuce, nie władam biegle językami... Nie mam majątku itp. itd.

Tak naprawdę nie mam nic do zaoferowania poza sobą. A to przecież tak niewiele.

 

 

 

16 stycznia 2010   Komentarze (9)
< 1 2 >
Zlamane_skrzydla | Blogi