Przyszli k.... lekarze
Wczoraj coś mi się przestawiło.
Byłam spontaniczna.
Zawsze mam wszystko poukładane, zaplanowane, w jakimś stopniu przemyślane.
A wczoraj?
Nagła akcja "chcę wódki" (wypiłam), potem "chcę tańczyć" (wyszłam do klubu z koleżanką), "chcę fajkę" (wypaliłam, ba nawet się zaciągnęłam i myślałam, że wypluję płuca).
*
Wróciłam wcześnie, współlokatorka się rozochociła i rozpijała wódkę z koleżanką.
A wypiłam z nimi. A potem zastukałam w ścianę do sąsiadów.
Przyszli zaprosić na wódkę.
Poszłyśmy i rozkręciła się impreza do 4.
Przerwało ją istne wejście smoka przesympatycznej pani z portierni.
"Co tu się kurwa dzieje? Muzyka rozwalona, dzikie wrzaski o 4, kurwa, przyszli kurwa lekarze? Więcej tu nie przyjdę." (wszystkich kurew nie pamiętam)
Ściszyliśmy, posprzątaliśmy.
*
A dziś kac.
*
Wiecie, przespałam gdzieś swoją młodość...
Kumulowana od 4 lat energia uwalnia się z niezwykłą siłą.
*
Pomalowałam ściany.
Kredkami.
Kwiaty, motyle, fantazyjne wzory.
*
Kocham Ktosia, ale wolałabym teraz być jednak sama.
Bawić się, korzystać z życia, poznawać ludzi.