Już dawno, nie miałam w sobie tak silnego ładunku pozytywnej energii .
Mało mnie obchodzi zimny wiatr za oknem. Grunt, że świeci słońce.
Może nie mogę przenosić gór, ale potrafię chłonąć świat całą sobą.
Ile piękna jest wokół nas. Podziwiam właśnie nasyconą zieleń liści. Mało mnie obchodzą teraz procesy chemiczne i biologiczne.
Widzę odbijające się promienie słoneczne, lekko błyszczącą skórkę. I lekceważę naukowy aspekt tego zjawiska.
Chyba zaczynam rozumieć romantyków, że woleli postrzegać świat przez pryzmat uczuć, niż rozumu.
Zapewne to tylko dzisiaj... Jutro znów wrócę do racjonalizmu. Ale dziś, własnie dziś "Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko."
Praca, praca, praca... Niełatwo dojść samemu, o co w tym całym html'u chodzi.
Jakoś sobie poradziłam. W końcu ambitna jestem ;) Ale i tak poczekam na Kochanie, żeby mi te nieładne przewijanie wyłączył ^^.
Nauczyłam się pielić. Tak to niewiarygodne, niesamowite! :P Wręcz warte zanotowania. :P Nie podzieliłam się swoją refleksją z Mamą, że niektóre chwasty upodobniły się do ogórków. Ja, dziewczynka z biol-chemu nie odróżnię chwaściora od ogórka?? ;)
Hmm...chyba żaden nie poległ (ogórek ;))...A nawet jeśli, to...cicho...nikt się nie dowie ;)
Pierwszy dzień wakacji za nami...coraz bliżej rok szkolny...
Pierwszy weekend w G. bez Niego. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Na szczęście (w nieszczęściu) mam jakiś natłok zajęć...
Tym sposobem nie myślę, o tym, że jest daleko... Żyję iluzją wypełniania dziwnej pustki...
Dopiero ciemną nocą odczuwam, jak bardzo mi Go brak...
Cały czas mam nadzieję, że to tylko sen. Że Jego słoneczko rozbłyśnie na żółto ...
Niestety... Na próżno!
Pozostaje czekać...
O wiele łatwiej, by mi było gdybym wiedziała, kiedy wróci...