Pożegnanie przed wyjazdem...
Odliczam dni do magicznego weekendu . Cieszy mnie już sama myśl o spędzeniu czasu z Kochaniem.
Po złej chwili, złych myślach uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego. Omal nie zniszczyłam tego, co najcenniejsze w życiu.
1 listopad zawsze wytwarza specyficzny nastrój.
Nie lubię tego dnia, nie ze względu na zadumę, smutek.
Raczej za to, że powoli na światło dzienne wychodzą czarne sprawy sprzed wielu,wielu lat.
Nie wiem, nie rozumiem co się rozegrało wtedy, ale fakt faktem, że to ma jakiś wpływ na to co sie dzieje teraz .
Nie lubię gdy się do mnie mówi, że jestem jeszcze za młoda, zbyt buntownicza, zżeby podejść do tego na zimno . Jedyne co wiem to, ze ktoś Bardzo dla mnie Ważny, skrzywdził, kogoś jeszcze Ważniejszego.
Domyślanie się jest jeszcze gorsze... Powoli wszystko układa mi się w całość. Zbyt mroczną...
Bo to niemożliwe... Nie chcę, żeby to była prawda...
Dziś umarły dla mnie 3 osoby. Z zimna krwią uśmiercilam w sobie ludzki odruch w ich kierunku. Nie pozwolę bezcześcić Świętości...