I popłakałam się dzisiaj.
Po tym .
Zwyczajnie...spojrzałam na Niego, z głośników sączyła się melodia...
Ta, przy której na moment runął mój świat...
Ta, która przywołuje tak bolesne wspomnienia.
I nie umiałam wytłumaczyć dlaczego .
Bo jak wytłumaczyć komuś słowami, że bez Niego...
Łzy szczęścia powinny być słodkie...
A później, jeszcze taka zapłakana, zaczęłam się śmiać.
Może to wynik wcześniejszej lektury CKM'a? A zwłaszcza listów do redakcji...
Pomyślałam sobie, że tak na dobrą sprawę, kobieta płacząca po akcie miłosnym, może wprawić mężczyznę w osłupienie.
Wyobraziłam sobie list Kochania do redakcji. I nie mogłam się opanować.
A Kochanie chyba uznał, że potrzebuję psychiatry i wizyty w miejscowości W.
Dodam tylko, że w W. się urodziłam, bo akurat szpital w moim mieście był zamknięty.
Zbieg okoliczności? :>