Kot w pustym mieszkaniu.
Mam w sobie coś z kota.
Powitałam dziś K. po 2 tygodniowej nieobecności z obojętnym chłodem, stąpając pomalutku na bardzo obrażonych łapkach*.
Fuknęłam z dwa razy, prychnęłam ze trzy.
I żadnych skoków, pisków na początek*.
Usiadłam w bezpiecznej odległości, mrożąc mu krew w żył rozognionym wzrokiem.
Z nadętą minką komunikując, że wszystko w porządku.
I włączając głośno Music to watch girls rzuciłam się na szyję obsypująć mnóstwem pocałunków.
Niestety K. miał tylko godzinkę przed próbą. Ledwo wrócił a już praca. A z tego co patrzę to i koncert nieznośnie się przedłuża. Takie to życie z artystą.
(* W. Szymborska- Kot w pustym mieszkaniu)
A mozna wiedziec co robi Ten Twoj luby ?:))))
Dodaj komentarz