W nocy, tak koło drugiej dostałam mesa: "dlaczego Cię tu nie ma? dlaczego nie mogę chłonąć blasku Twoich oczu, podziwiać usmiechu, słuchać śmiechu? ...czekam na chwilę gdy Cię znów ujrzę. Na szczęście- już niedługo. Wiesz przy Tobie świat jest inny....
Chciałam Kochaniu odpowiedzieć inaczej niż mesem. Czytałam go kilka razy dziennie.
Takie słowa, a tyle radości...
17 godzin później dowiedziałam się, że nie są od Niego. Rozczarowałam się.
Myślałam...widocznie niepotrzebnie... Jakoś mi teraz smutno... Nie ma boleśniejszego rozczarowania niż tego po radości...
Jadąc w MPKu na maturkę z polaka wywiązała się rozmowa między mną a Bestią.
Stwierdziłam, że czuję się jak galaretka .
Uśmiechnął się, znaczy się zimna jesteś .
Oj, oj... mój protest usłyszało chyba pół 19. Twierdzisz, że jestem zimna?
Może wypowiedziane zbyt zalotnie... Udałam zagniewaną... Na tyle, że cały dzień Bestia jakoś był blisko mnie- wieszaliśmy łańcuch, przyklejaliśmy gwiazdki, rozmawialiśmy...
Zaczęłam się łapać na tym, że czasem wchodziliśmy na drogę delikatnego flirtu... Na szczęście (?) tyle subtelnego, ze można bylo go w każdej chwili przerwać.
Wieczorkiem dostałam smsa: Chciałem Pannie powiedzieć, że Panna pięknie wyglądała dzisiaj...Miałem w szkole, ale jakoś tak wyszło...
A chcę, żeby Panna to usłyszała...
Przeczytałam i kazałam sie mojej flatmate uszczypnąć. Tuśka wie, że miewam różne odchyły, więc wykonała zabieg bez mrugnięcia okiem.
A potem podreptała do mnie, chcąc sprawdzić co się dzieje.
Nie wiem, która z nas była bardziej zaskoczona.
No no...coś się kroi - stwierdziła. Podziękowałam za mesa. Piękno lubi być doceniane i zdobywane...
Zastanowiłam się czy podobałabym się Kochaniu.
Wychodząc z domu po raz pierwszy od długiego czasu podobałam sie samej sobie. Włosy upięte tak jak chciałam, delikatny makijaż, kremowa bluzka, czarna spódniczka, kolczyki dobrane do łańcuszka...
Lubię się taką. I miło wiedzieć, że się komuś podobam. Zapytał, czy wracam na weekend do domu. Potwierdziłam. Szkoda wyrwało mu się chyba za szczerze.
Ale żeby nie było tak słodko, mój "ulubiony kolega" zwyczajnie do mnie lazł... Zapytał, czy nie odwiedziłabym go w weekend. Wracam do domu tym razem zabrzmiało twardo.
Nie mam ochoty spędzać czasu z kimś, kto chce mnie tylko zaciągnąć do łóżka... I to tylko dlatego, że jestem wyzwaniem.
Twarda, stanowcza, dominująca... Ponoć to ich prowokuje...