Samczy prymitywizm
Później ten sam kolega rozmawiał o mnie, moim ciele (zwłaszcza biodrach i pupie) z koleżanką. Wysnuł myśl, że chce mnie przelecieć .
Koleżanka mi to powtórzyła po jakimś tam czasie.
Na dniach podchodził bardzo blisko, ocierajac się praktycznie o mnie. Zwłaszcza "od tyłu"...
Obrzydzenie.
Punktem kulminacyjnym było przypadkowe wpadnięcie jego ręki na moją pupę. Znów niesmak.
A w czwartek poniżenie.
Stojąc za plecami A. usłyszałam jak pyta M. czy też ma ochotę przelecieć Justynę...bo on to by chętnie ją zerż...
Urwał i obrócił się...
Widziałam zmieszanie, rzucone zdanie: Nie słyszałaś tego, to taka męska prymitywna gadka.
Zaraz po tym podszedł G. i zadeklarował, że on nie ma z tym nic wspólnego.
Zadzwonił dzwonek.
{o 45 minutach lekcji usłyszałam propozycję.
Od G.- że może skoro już się dowiedziałam, że ma mnie ochotę przelecieć to sie na to zgodzę.
Zatrzęsło mną.
Po powrocie na stancję dałam upust wściekłości i upokorzeniu.
Dziś powiedziałam G., że nie życzę sobie żeby traktował mnie jak kurewkę , bo nią nie jestem.
Odpowiedział coś tym swoim przemądrzalym tonem, obiecując jednocześnie poprawę.
Jaką okazało się po zakończeniu lekcji.
Widzę jak otwarcie ze mnie kpi, nakładając maskę pozoru uprzejmości.
Wojna?
Ok...