Teraz juz wiem...ale pojawiają się nowe...
Żadnych odpowiedzi...
Kiedyś Marek zapytał mnie dlaczego wszyscy na nas tak dziwnie patrzą gdy idziemy razem.
Ot zwyczajnie..albo objęci albo za rękę...
Wtedy nie wiedziałam...
Dziś widziałam parę jak tysiąc innych.
Nie wyróżniło ich praktycznie nic.
Przeciętna uroda.
Zwyczajni ludzie z tłumu.
Tak jak milony par na świecie szli objęci.
Zobaczyłam w nich nas...
Zakochane spojrzenia..
I tę magię ...
Zakochani ludzie rozsiewają wokół siebie szczęście, którego zazdroszczą im inni ludzie...
Zatęskniłam.
Nie rozumiem, dlaczego to nie my dzisiaj tak szliśmy...
Dlaczego On nie może być koło mnie...
Dlaczego zostaje w tych cholernych Niemczech...
Dlaczego nie będzie wspólnego weekendu w Białymstoku...
Dlaczego los nas rozdzielił...
Ostatni raz widziałam Go dwa miesiące temu...
I gdybym wtedy wiedziała, że to będzie ostatni raz- poprosiłabym rodziców o 4 dni wagarów.
Ostatnimi czasy docierają do mnie pewne ciekawostki...
Negatywne.
Na tyle, że potrafią zadać niesamowity ból.
Sprawiają, że czuję się oszukana...
Chciałabym Go zapytać czy to wszystko prawda...
Czy naprawdę tak o mnie mówił...
I czy byłam tylko formą przejściową...
Jestem rozdarta między tak a nie, prawdą a kłamstwem , nadzieją a udręką .
Nie wiem nic....oprócz tego, że budzi we mnie te najpiękniejsze uczucie...
...
Bez sensu.