Odkurzyłam pewne pliki muzyczne.
Mocna dawka czegoś, co niektórzy już nie nazywają muzyką.
Może potrzebowałam odreagować, przypomnieć sobie jak było...
Zdaje się- nie tak dawno.
Może i nie da się przy tym tańczyć, może nie da się przy tym rozmawiać...
Czasem jest to jednak jedyny sposób, żeby zagłuszyć myśli.
.... Mam dosyć kozaczków na szpileczce...
A glany- to najwygodniejsze buty jakie miałam...
Idę się z nimi przeprosić...
Było za dobrze... Coś wisi w powietrzu... Coś się dzieje... I tym razem, nie, nie w Nim, ale we mnie...
Zmusił mnie do pewnych spotrzeżeń. Sama zaczynam zadawać pytanie: dlaczego ? I czekam na odpowiedź. Od siebie. I nie chodzi tu już o drobne nieporozumienie, udawany gniew. Ale coś, co myślałam, że jest już za nami... Demon wrócił- silniejszy. A wraz z nim strach... Demon, którego nie powinno być.