Jak za starych, dobrych (?) czasów...
Mocna dawka czegoś, co niektórzy już nie nazywają muzyką.
Może potrzebowałam odreagować, przypomnieć sobie jak było...
Zdaje się- nie tak dawno.
Może i nie da się przy tym tańczyć, może nie da się przy tym rozmawiać...
Czasem jest to jednak jedyny sposób, żeby zagłuszyć myśli.
....
Mam dosyć kozaczków na szpileczce...
A glany- to najwygodniejsze buty jakie miałam...
Idę się z nimi przeprosić...
Córka marnotrawna wraca?
Ja chyba jestem bardzo dziwna, bo przy takiej właśnie muzyce odpoczywam :P. A myślę, że da się przy tym zarówno rozmawiać, jak i tańczyć, chociaż może nieco nietypowo ;).
Przede wszystkim bądź sobą, kochana :*.
Dodaj komentarz