Zadzwonił dziś mężczyzna z wakacji . Dziwne...minął prawie rok. A on nadal się odzywa, na każdy możliwy sposób próbuje podtrzymać kontakt.
Rozzłościł mnie. Dziwne...to, co kiedyś mnie rozśmieszało a nawet rozczulało, dziś już tylko irytuje.
Nie lubię, jak mówi, że za mną tęskni. Nie znoszę, gdy wspomina o pocałunkach. Złoszczę się słysząc, że byłam wyrozumiała i wspaniała.
Oberwało mu się kolejny raz.
Cały czas próbuję sobie wmówić, że to on mnie uwiódł. Wykorzystał i porzucił.
Tylko, kiedy to wierutne kłamstwo. Wzięłam go sobie, pobawiłam, zraniłam, wyrzuciłam.
Wypalona.
Pustka.
I pogoda niesprzyjająca.
I czas nie ten. Błądzić jest rzeczą ludzką, głupiego w błędzie trwać.
Stracone chwile nie wrócą?
***
A ranek spędziłam rysując laurkę dla Mamy. Mimo braterskiego głupia jesteś?! masz prawie 20 lat i laurkę rysujesz?
Bo wydało mi się, że miło by mi było, gdyby moje dorosłe dziecko znalazło chwilę czasu, by samemu coś narysować, zamiast kupić gotową kartkę.
A może i racja. Głupia jestem. Mam 19 lat i zrobiłam laurkę. Z wykaligrafowanym napisem 26 maja Dzień Mamy, nad którym spędziłam prawie godzinę.
Z narysowanym niebieskim motylkiem i dzbanuszkiem kwiatków. I z wypisanym w środku podziękowaniem. Takim własnym...
Głupia...
I schowałam tę kartkę wstydliwie, za upominkiem... Jak przedszkolak...