Krzyczę- jestem?
Dziwne...minął prawie rok.
A on nadal się odzywa, na każdy możliwy sposób próbuje podtrzymać kontakt.
Rozzłościł mnie.
Dziwne...to, co kiedyś mnie rozśmieszało a nawet rozczulało, dziś już tylko irytuje.
Nie lubię, jak mówi, że za mną tęskni.
Nie znoszę, gdy wspomina o pocałunkach.
Złoszczę się słysząc, że byłam wyrozumiała i wspaniała.
Oberwało mu się kolejny raz.
Cały czas próbuję sobie wmówić, że to on mnie uwiódł.
Wykorzystał i porzucił.
Tylko, kiedy to wierutne kłamstwo.
Wzięłam go sobie, pobawiłam, zraniłam, wyrzuciłam.
W moim idealnym związku zaczyna zgrzytać.
Krzyczę.
Chciałam rzucić kamień.
Podniosłam i wycelowałam.
Mea culpa...
Trafiło we mnie...