W powietrzu unosi się zapach bzu... tak słodki, że aż mdlący...
To chyba forma przeprosin za wczorajszy dzień...
Tylko, mnie zastanawia, czy te kilka gałązek zrekompensuje mi ten ból i żal Słodki...jak trucizna...
Gdyby konwalie nie były pod ochroną pewnie bym je dostała...
Słodkie i trujące...
jak wczorajsze słowa...
Gniew, żal, smutek, gorycz, słone łzy...to chyba nie jest dobry moment na pisanie... Ale jeśli nie teraz to kiedy? Skąd wiadomo, ze moment jest właściwy? A moze czekając przegapiamy właśnie ten czas?..
Emocje juz zdeczka opadły...łzy wysuszyły się- w końcu widze monitor i klawiaturę...
Dlaczego inni ludzie wiedzą CO JEST DLA MNIE DOBRE? Skąd? Skoro JA dopiero tego poszukuje?! Kto dał im prawo decydowania za mnie?!
Nie przeklinaj, nie przeklinaj, nie przeklinaj... Nie... a pieprzę to!
Chcę i będę... Pytam: dlaczego chcą mi spieprzyć wakacje? Dlaczego nie pozwalają nacieszyć się Kochaniem ?
Justysiu (qrwa jak ja nie lubię tego zdrobnienia...) MY NIE MAMY NIC DO MARKA, nie zrozum nas źle... To jak mam to rozumieć? Jak?! Nie chcecie mnie z Nim rozdzielić, ale robicie wszystko bym zrujnowała ten związek Czy tak trudno zrozumieć, ze KOCHAM i JESTEM KOCHANA?! "Masz jeszcze czas... jesteś młoda" Czy nie widać, że ten związek traktuję poważnie. Że się nie bawię, że nikt nie bawi się mną? Masz plany, marzenia- nie zaprzepaść szansy.... Czy każdy, kto kocha traci swe marzenia? A może one po prostu ewoluują? Co On takiego ma? Jak to co? Jest CAŁYM MOIM ŚWIATEM! Dla Niego żyję... Dla Niego walczę o każdy dzień.. o moją przyszłość... "Chcemy TYLKO twojego dobra..." To dajcie mi żyć tak jak chcę...
Genialny pomysł- rozdzielić nas na dwa miesiące... "Bo nie możecie zostać sami" (w sensie ja z bratem ;))...
I tym sposobem parentes chca mi zafundować wakacje bez Kochania ...
Bo ja przecież nie mogę kochać... Jestem za młoda...