Z cyklu raniących...
Słowa zatrzymywane w sobie.
Tłoczące się.
Nie umiem wypowiedzieć swoich pragnień.
Czekam aż ktoś się domyśli.
A potem trzeba zaciskać oczy.
I zęby.
Brakuje mi rozmów.
O niczym i o wszystkim.
Tych błahych i tych poważnych.
Zdania wyrzucane automatycznie.
Mechaniczne odpowiedzi.
Kiedyś tak nie było.
Za daleko?
Przecież blisko.
Kiedyś dalej a paradoksalnie bliżej.
Z dziecięcą radością bliskości.
Ponoć, żeby coś docenić trzeba to stracić.
Tylko czy można to potem odzyskać?