Wyjazdy mają to do siebie, że się z nich wraca.
Więc, żeby za bardzo nie odejść od schematu- wyjechałam i wróciłam.
Zadowolona, zafascynowana, może lekko zmieniona.
Inna kultura, inny poziom życia.
Też tak kiedyś chcę.
I znów wyjechałam, i znów wróciłam.
Tym razem zestresowana.
Brudne ulice, kurczowe trzymanie torebki czy plecaka. Tłok, wrzask, brak logiki.
Od 1 września wynajmujemy razem mieszkanie. I nowy etap życia.
Jeszcze się boję otworzyć drzwi na oścież, na razie tylko delikatnie je uchylam.