Wypalona.
Pustka.
I pogoda niesprzyjająca.
I czas nie ten. Błądzić jest rzeczą ludzką, głupiego w błędzie trwać.
Stracone chwile nie wrócą?
***
A ranek spędziłam rysując laurkę dla Mamy. Mimo braterskiego głupia jesteś?! masz prawie 20 lat i laurkę rysujesz?
Bo wydało mi się, że miło by mi było, gdyby moje dorosłe dziecko znalazło chwilę czasu, by samemu coś narysować, zamiast kupić gotową kartkę.
A może i racja. Głupia jestem. Mam 19 lat i zrobiłam laurkę. Z wykaligrafowanym napisem 26 maja Dzień Mamy, nad którym spędziłam prawie godzinę.
Z narysowanym niebieskim motylkiem i dzbanuszkiem kwiatków. I z wypisanym w środku podziękowaniem. Takim własnym...
Głupia...
I schowałam tę kartkę wstydliwie, za upominkiem... Jak przedszkolak...
G. to małe miasto. Takie, że wszystko wszyscy wiedzą. A zwłaszcza o tym, że dwie panny z pierwszej klasy gimnazjum (ile ma się wtedy lat? 14?) są w ciąży.
Dosyć szybko rozniosła się wieść, że jednej z nich przytrafił się wypadek. Na tyle skutecznie
spadła ze schodów, że poroniła.
Nie ważne czy przypadkowo, czy nie. Fakt faktem, że problem zniknął. Czy raczej usunął się sam. Jakby nie patrzeć zaoszczędzono na bądź, co bądź nielegalnej i dosyć drogiej aborcji.
Druga panna tyle szczęścia nie miała.
Ale, jako że dzieci pomysłowe bywają i oglądają telewizję, wpadła na genialny pomysł.
Dziś Tata wrócił do domu z wieścią, że na wysypisku znaleziono noworodka. Miał 72 godziny. Matki nie trzeba było daleko szukać. G. to małe miasto.
Nie trudno było zauwazyć, że panna nie jest już w ciąży.
Nie trudno było zorientować się, że dzidziusia też nie ma.
Znajomi rodziców czekali kilka lat na adopcję. Jakimś cudem udało im się zaadoptować noworodka, którego matka nie chciała.
Dziś Ania ma 7 lat, blond włosy, uśmiechniętą buzię i kochających rodziców.