Jedyna słuszna decyzja w tej sytuacji podjęta. Nie jadę na imprezę.
Nie mogę bez Niego... Autobus kursujący do S. w Nowy Rok- odnaleziony z samego rana. Jeden. Ale jest.
Nie umiałabym tańczyć, śmiać się, bawić- wiedząc, że jest chory. Sam... I choć mogę niewiele, potrzymam za rękę, podam termometr i tak wejdę w Nowy Rok.
Z Nim.
Kochanie chory. Bardziej niż mi się początkowo wydawało.
Trwam w nicości...zwyczajnie martwię się o Niego.
Wyrzucam sobie, że Go posłuchałam. Powinnam być przy Nim... Mimo zakazu z Jego strony...
Powinnam... Zawiodłam. Mea culpa...