...Raffaello...
Koniec jest taki, że dziś wyjechał. Dostałam mesa gdy byłam w pracy.
Rano rzuciłam mu: żegnaj . On skontrował mówiąc na razie .
Ktoś z Bardzo Daleka.
Wspominałam Wam o Panu od Misia.
Wczoraj wieczorem stał się także Panem od Raffaello.
Pojawił się w moim życiu zupełnie niespodziewanie.
I nasza znajomośc miała niezwykle dziwny charakter.
Od samego początku wiedzieliśmy, że widzimy się tylko tu i teraz .
Jedyny raz w życiu.
Nie chciałam, żeby się do mnie przywiązywał.
Traktowałam go naprawdę podle. Lekceważąco.
Do tej pory pamiętam jak smutne miał oczy, gdy mu oznajmiłam, że moje serce jest poza granicami kraju.
Właściwie będzie najmilszym wakacyjnym wspomnieniem.
Były złe chwile (Raffaello na przeprosiny), były niezwykle piękne...
Spędziałam z nim taką wymarzona niedzielę, jaką chciałam spędzić z Nim.
Co najdziwniejsze- zaufałam mu od pierwszej chwili. Gdy go tylko zobaczyłam.
Spodobał mi się?
Mam słabość do brunetów w okularach. I z taką męską posturą...
Zapytałam go niedawno dlaczego wtedy za mną pobiegł. Dlaczego złapał za rękę i powiedział, że tak mi nie pozwoli odejść . Po co to zrobił?
Bo zobaczyłem anioła w Tobie. Bo jesteś aniołem.
I choć wiem, ze pewnie go już nie zobaczę, mimo wszystko dziękuję mu za te wszystkie piękne chwile.
W innej sytuacji, w innym czasie, w innym miejcu...
Niestety...
Zazdroszczę Paniom w Kielcach. Macie tam naprawdę niesamowitego mężczyznę.