Szczęście...
On...
Mój Marek...
Nadal tak bosko mój...
Oschłość i chłód, który sobie obiecałam stopniał, gdy tylko usłyszałam Jego głos...
Zapytałam czy...
Tak. Nie zmieniło się...
A ta chwila Jego zawahania, kiedy przeżywałam koszmar, była spowodowana pojawieniem się innej osoby.
Tak jak czułam.
Ale ona nic nie znaczy, nic się między nimi nie wydarzyło...
Nic nie jest ważne...
Między tym wszystkim okazało się, ze moi rodzice są niedaleko Niego.
Może rodzinne spotkanie?
Mój...tak bosko mój...
Gdzie Ty- tam ja, z woli dusz, mimo burz, ja Cię kocham no i już..