Myśli, myśli...
Nie zaprzeczam. On umie pięknie pisać o uczuciu (przeczytałam notki), mówić, deklarować...
Ale słowa to za mało. Zaczynam wątpić.
Za niecałą godzinę półrocznica.
Wiem, że nie pamięta. Nawet nie łudzę się.
Niedługo moje urodziny. Nic niezwykłego. Nie celebruję tego dnia. Ale obiecał przed wyjazdem, że ten dzień spędzimy już razem.
Zobaczymy...
Chyba tryskam jadem, ale nie lubię niejasnych sytuacji.
Wolę najgorszą prawdę od najsubtelniejszego kłamstwa.
Czy za dużo wymagam?
10 dni...
Odliczamy?
Więc jaki sens w kochaniu jest gdy wokół miejsca brak dla spalonych serc ?