Veni, vidi, vici
Vidi- że pani w rejestracji jest bardzo miła i pan doktor (bo ponoć mężczyźni są delikatniejsi) też uprzyjemny.
Vici- mam te tabletki.
I w ogóle doktor był fajny :) w przyszłości chciałabym być własnie takim lekarzem- do pacjenta z uśmiechem, nie wyniosłym.
Widział, że byłam zestresowana i w ogóle, więc okazał wyrozumiałość. :)
Rozbroił mnie pytaniem, czy jestem przygotowana psychicznie na badanie.
Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie.
I wtedy roześmieliśmy się oboje.
Gorsze od wizyty był sam strach przed nią.
Na szczęście za mną.
I Kochanie dumne, że tym razem nie zwiałam .
Mimo, że było blisko...
Jeszcze tylko poczekać do TYCH dni (:/), żeby te diabelstwo wypróbować.
Ciekawe, jak to teraz będzie...