I była przeprawa z Tatą. Odwiedziliśmy Babcię. Jej mąż przy wyjściu zapytał o M. gdzie jest.
Zgodnie z prawdą odparłam, że w B. A to pewnie dlatego idziesz do B. W sumie moglibyście zamieszkać razem. X i Y mieszkali 5 lat na studiach.
To co powiedział Tata i jego mina zostały później ostro skrytykowane przez mamę. Kłótnia z piorunami, do której i ja się dołączylam.
Z bardzo mocnymi argumentami. Oznajmiłam, że chcemy zamieszkać razem.
...to Marek mieszka w B. u siostry?
No tak...i w sumie Majka też sie wkręciła.. Była?
Żadna była. Koleżanka, znają się od wieków. Hmm...A gdzie mieszkają inni?
No jak: gdzie? Przecież to oczywiste- w akademiku. Hmm...ale tam ani się uczyć..no i opinia taka...Ej mała, a gdzie ty bedziesz mieszkała jak się dostaniesz...? Bo ten akademik to...
Tak myślałam, żeby mieszkanie wynająć...zebrac ekipę i... Taaa...wystarczy, ze trafi się jakaś imprezowa i też nie będzie...
Mamo....z Markiem wynająć, i Grzesiem i Izą... Że jak? Dwa stare małżeństwa? I może jeszcze jedno łóżko? Łóżka mogą być dwa. Ale... Tak, a kto do kogo by przychodził? Ty nie myśl, że ja głupia jestem... Poza tym duża jesteś... No to niech będzie jedno łóżko...Przecież duża jestem. Tacie to powiedz. Powiem, ale jak się dostanę i jak coś znajdziemy. Przeciceż to oczywiste, że najpierw trzeba zamieszkać razem.
Dopiero później myśleć o...
O żesz...powiedziałam to... Ale juz tak na poważnie..n.iech to Kochanie powie. Mnie ta rozmowa, położenie fundamentów, wiele kosztowało... Mam nadzieję, że Mama Tacie nie powtórzy ^^... Oj, oj^^