Szkło, wino, niedobre kosmki...
Pomysł mój, środki wspólne, czas i chodzenie po sklepach- z Kochaniem.
Nie spędziliśmy długo czasu w mieście, ale w pewnym momencie poczułam, że dłużej już nie wytrzymam...
Nie chciałam padać Kochaniu w środku miasta.
Bo i co mógłby ze mną zrobić?
Zagryzłam się w sobie, zebrałam resztki sił.
jednak dobrze mieszkać w mieście.
Szybko można z niego wrócić.
Zbliżająca się wizyta u gastro jakoś nie napawa mnie optymizmem.
A tak na zakończenie, akcent świąteczny ---> Pogodnych :)
I tak nie lubię świat :P Oj nie lubię :P