Zdań zaledwie kilka...
Weekend z Kochaniem był magiczny...
Nawet drobne czynności, typu sprzątanie czy gotowanie, sprawiały mi przyjemność.
A w nocy- tak dobrze czuć bliskość i ciepło Ukochanego.
I łazienka, w delikatnym blasku świec, lampki wina, ciepła kąpiel...
I nawet moje nieporadne próby ogolenia Kochania- na szczęście bezkrwawe- skwitownane: "...nawet nieźle jak na pierwszy raz..."
Całość magiczno-romantyczna...
Za to dziś- zaufałam Mu całkowicie.
Powierzyłam jedyną tajemnicę, którą przed Nim miałam. Przed Nim i resztą świata.
I bałam się Jego reakcji...
Przytulił, szepnął słowa, na które tak czekałam z bijącym sercem i mokrymi oczkami...
Czuję do Niego już coś innego niż na początku.
Coś dojrzalszego i silniejszego.
I wiem, że ze swoimi demonami nie muszę już walczyć sama...
To wspaniałe, że nie masz przed nim tajemnic, że nie boisz się mu o niczym powiedzieć... Całe szczęście, że on potrafił to docenić i się odpowiednio zachować... Ja mam nieco gorsze doświadczenia związane z takim otworzeniem się i powiedzeniem o swoich najgorszych obawach i przeczuciach... Pozdrawiam gorąco :*.
Tylko ze wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Ze kiedys ten czar moze prysnac, bo nie zawsze bedzie tak nastrojowo i romantycznie :/ Dlatego trzeba dbac o to zeby tak bylo jak najdluzej
Dodaj komentarz