Zbieram skrawki marzeń próbując żyć...
Płynęły cichutko, miarowo..
Kap, kap...
Gubię się w domysłach...
Napisałam meska do Tusi (koleżanka z którą mieszkam i traktuję prawie jak przyjaciółkę), zeby przyjechała natychmiast jak zda prawko.
Pieprzę. Pójdziemy na dyskotekę... Tym razem nie zrezygnuję. I będę się świetnie bawić.
Na złość sobie i Jemu...
A dziś...
Zaproszenie dla kochanego kaloryferka (czyli mnie)od kolegi ze szkoły na spływ kajakowy.
Nie pojadę...
Bo tęsknię za Nim ...
Wciąż.
Mocno, bardzo...
Dziś przeklinam dzień, w którym zaczęłam kochać...
Dziś wielbię moment, w którym się w Nim zakochałam.
Jedna wielka paranoja.
Kwadratura koła.
...
qrcze.. nie ładnie z Jego strony, że nie daje Ci jednoznacznej odpowiedzi i każe żyć domysłami :( ...
życzę Ci, żeby ten koszmar się jak najszybciej dla Ciebie skończył (znaczy, nie bycie z Nim, tylko ta niepewność...)
...
Na szczeście dalej żyję.. i Ty też przeżyjesz..
A jak wróci.. albo mu nakop.. albo przeprowadz powazna rozmowe..
Przecież facet nie powinien doprowadzac do łez.. chyba ze łez szcześcia.. ale tu chyba takich nie ma :(
Dodaj komentarz