Wake me up
Nowy Rok.
*
Powiedziałam w końcu P. że nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu, nie chce widzieć, słyszeć ani czytać.
Nie chcę też pamiętać.
To ten typ mężczyzny niebezpiecznego, dla którego traci się głowę i serca, by usłyszeć "nic nie obiecywałem". Łowca, który zniechęca się po "usidleniu" ofiary. Wystarczająco długo go znałam, by uniknąć pułapki. Mimo wszystko jednak została jakaś zadra w sercu.
Jestem skuteczna w działaniu.
*
Odwiedziłam też najlepszą koleżankę z liceum, w końcu.
Odkryłam malibu z mlekiem, lodami i w tradycyjnej postaci- kieliszek.
Muszę częściej znajdywać dla niej czas- postanowienie noworoczne.
*
Kocham.
Mniej krzyczę, prawie w ogóle.
Staram się śmiać z moich błędów.
*
Pierwsze noworoczne pranie zakończone zafarbowaniem mojego ulubionego śnieżnobiałego golfu, Markowej koszuli i białej bielizny na błękitno. Winny niepozorny niebieski motylek z ręcznika. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz.
*
Odkrywam czerwień, zmieniam się.
Budzę w sobie kobietę.
Czekam...
Czekam...
na N O T K E!
Czerwień, o tak. Ona wiele potrafi zmienić.
Właśnie zauważyłam, że "zahasłowałaś" bloga... :>>
Dobrze czytać, że... układa się.
Dodaj komentarz