Uśmiech dziecka...
(Dawno nie widziałam żeby ktoś tak radośnie zachowywał się z powodu obecności mojej nic nieznaczącej osoby...)
Szybki bieg małych nóżek, błyskawicznie przebyte dzielące nas 25 metrów.
Mocny uścisk.
Uśmiech... dziecka. Taki, którego nie można kupić. Nie za czekoladkę, nową zabawkę, ale...
No właśnie…za co?
[One (dzieci) w jakiś dziwny sposób się do mnie garną...]
"No chodź, chodź..."
Wyciągnięta ufnie rączka. Podanie rąk. Symbol przymierza i pewnego rodzaju zaufania.
Bezpieczeństwo. Dziwna tkliwość w serduszku.
Pokoik dziecinny.
Huśtanie na rękach, kręcenie w kółeczko, łaskotki.
Spontaniczny śmiech.
Beztroska.
Powolne opadanie z sił.
Przytulenie się.
Ciepły uścisk małych rączek.
Buziak w policzek...
I znowu dziwna fala ciepła...
Zmęczenie.
Powrót do świata dorosłych.
"Chcę jechać z tobą.."
Czas powrotu do domu.
Chłodny wieczór. Marznę idąc do samochodu.
Nieśmiało powtórzone: "Weźmiesz mnie do siebie... na dzień wakacji? "
Milczenia. Ani potwierdzenie, ani zaprzeczenie.
Krótka myśl o czekających obowiązkach. Bez Niej. A z Nią? Dużo ich więcej...
Nagła chęć. Niewypowiedziana myśl.
Odwraca się ze smutnymi oczkami.
Powoli odchodzi.
Nagły powrót. Szybkie otworzenie drzwi od samochodu.
" Zimno. Przytul."
Moje posłuszeństwo.
Bicie serduszka małego dziecka.
Ucieka.
"Papa. Przyjeżdżaj częściej..."
Dziecko to dar...A jego uśmiech to pozostałość boskiego pierwiastka ...
Dziecięca beztroska, spontaniczna, niekłamana radość.
Nie chcę być dorosła... Już nie...
Lubię się śmiać... jak dziecko z głębi serca, nie martwiąc się czy wypada, czy nie...
I nadal nie jestem pewna, czy lubię dzieci...
Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym dalej jestem od odpowiedzi...
PS:ja tez nie chce byc dorosla...to chyba nie jest,az takie fajne jak niektorym sie wydaje...Ta cala ich dojrzalosc ITP...
Dodaj komentarz