Retro...
Otwieram drzwi od domu, słyszę dzwoniący telefon.
Private .
Pewnie Mama.
Jednak nie.
Silny męski głos.
Zaskakująco znajomy a jednak nie do rozpoznania.
Mechanicznie odpowiadam na pytania.
Pomyłka?
Mówi mi po imieniu.
Pyta o studia.
Chcę wtrącić "ale kto właściwie mówi".
Tylko jakoś nie wypada.
Wyliczanka męskich imion.
Tak dawno do ciebie nie dzwoniłem. Może gdzieś wyskoczymy? Potańczyć? Ten weekend? Następny? Herbata?
Napięty grafik. Jakieś wymówki.
Chyba znajdziesz gdzieś chwilkę dla mnie.
Może, może...
Dobrze znajomy, zapomniany.
Coś zakuło.
Dziś.
Prosta droga.
Jedziemy szybko.
Z tatą z przodu, brat z tyłu.
Słońce, muzyka, śmiechy.
Wyskakuje na trzeciego.
Ktoś bez wyobraźni.
Pisk hamulców i zapach palonej opony.
Naszej.
Wrzynające się ciało pasy.
Uporczywa myśl: jeszcze nie teraz.
Trochę dalej.
Dwie karetki, policja, strażacy i zgniecione auto.
Zjechał na nie swój pas, zniosło go na drzewo. Bok mocno wgnieciony, szyba cała. Pewnie nic się poważnego nie stało. Widziałam gorsze
Słyszę swój zimny głos.
Dom.
Coś wisi w powietrzu...
Dodaj komentarz