Praca, praca, praca...
Miał rację.
Wróciłam właśnie po 10h w pracy.
Ledwo się trzymam na nogach. Zresztą w pracy zasłabłam.
Zastanwiam się gdzie są granice mojej wytrzymałości.
Dziewczyno masz wakacje- cały rok tyrałaś.
Mam wakacje. Pracujące. Nie tylko w sensie zarobkowym- także i domowe czynności. Te standartowe- pranie, sprzątanie, gotowanie. I te letnie- składanie przetworów.
Brakuje mi godzin w dobie...
Odpocznę na emeryturze.
Jeśli do niej dożyje...
Choróbsko się nasila. Zawroty głowy, omdlenia, niesamowity ból brzucha...
Jestem twarda. Nie pozwolę zwalić się z nóg.
Dodaj komentarz