I hate it...
Nie umiem żyć bez jakiegoś zajęcia.
Naprawdę nigdy nie lubiłam wakacji.
Tydzień wolnego brzmiał jeszcze ok. Ale ósmego dnia przychodził kryzys i znamienne: kiedy do szkoły? .
Teraz jest jeszcze gorzej.
Bo szkoły jutro nie będzie, ani za dwa miesiące.
W dodadatku wyrastają pierwsze kłody pod nogi.
Albo studia dzienne albo staż.
Paranoja.
Bo skąd ja mam wiedzieć czy się dostanę na dzienne.
Zaczynam się zastanawiać, czy nie szukać gdzieś czegoś za granicą.
Tak to jest jak państwem rządzą zwierzęta.
Idę sprzątać, gotować...
Ratunku?!
No ale a jeszcze pracuję :-) Poza tym ułożyłam sobie plan dnia, a co?
Tuuulę :*
Dodaj komentarz