Bo jest grudzień...
Niezdecydowana.
Niepoważna.
Niedojrzała.
Powiedziałam Mu, że chciałam zerwać w ten weekend.
Jak zwykle pojawia się pytanie drugiej strony dlaczego?.
Zaczęłam nieco niefortunnie, bo jest grudzień ...
Śmiał się. Zwyczajnie, już nie do mnie a ze mnie.
Straciłam ochotę na wynurzenia, na to wszystko co we mnie tkwi, na te wszystkie obawy, ukryte lęki.
Śmiech miał zaraźliwy.
Burczałam na Niego cały weekend. Ot zrzędziłam, marudziłam, głośno mówiłam (bo ja nie krzyczę, o!)...
A On to zwyczajnie znosił z półuśmiechem.
Takim typu: oj maleństwo, maleństwo... Puszysz się a i tak mnie kochasz...
I jak tu z kimś takim zerwać? Jak Go nie kochać?
A drogie panie...widziałyście kiedyś minę mężczyzny, gdy Was namiętnie całuje, a wy mówicie, że zapomniałyście czegoś dodać do zupy?
Niesamowita...
Why be alone when we can be together baby
You can make my life worthwhile
And I can make you start to smile
Dodaj komentarz