A w głowie...
W tle cykl rozwojowy salwini pływającej i przekrój ciała dżdżownicy. Gdzieś dalekobrzmiący cykl Krebsa i Kalwina.
Między tym oddziaływania pola magnetycznego na wpadający w nie elektron, całkowite wewnętrzne odbicie i zjawisko fotoelektryczne zewnętrzne.
Dialogi, opisy ilustracji, tony listów, notatek, e-maili do wyimagowanych przyjaciół i instytucji, obowiązkowo w Anglii.
Złowieszczo brzmiące nad głową pokolenie Kolumbów, motywy i interpretacje...
Między tym wszystkim ogromny strach, już nie o to, że nie zdam, ale że procentów będzie za mało na wymarzoną medycynę...
Słowem: Matura.
Nie robie nic, albo raczej prawie nic... Prezentacja w rozsypce... Więc tak bardzo podziwiam Ciebie, że masz na to wszystko siły... Czasu coraz mniej...
Marze o germanistyce... I chociaż niemieckiego jestem najbardziej pewna, boję się, że pójdzie mi gorzej niż na próbnej... A z tej byłam zadowolona...
ale nie boj sie , mam znajomych ... duzo , no mozna lekko powiedziec ze nie przykladali/aja sie do matury a jakie dobre oceny dostali !
Powodzenia !
Jednym słowem: rozumiem :]
zazdroszcze zapału! silnej woli i w ogole wszystkiego, co do takiego podejscia jest potrzebne :) a najbardziej zazdroszcze tego, ze wiesz gdzie chcesz sie dostac!
pozdrawiam
Dodaj komentarz